wtorek, 27 sierpnia 2013

Prolog

    Obudziłam się w ciemnościach. Głowa mi pękała. Musiałam wczoraj się nieźle upić. Przetarłam zmęczone oczy, usiłując podnieść się z podłogi. Pierwsze promienie słońca wdarły się do pokoju zaskakująco szybko. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i doszłam z przerażeniem do wniosku, że to nie jest mój pokój, co więcej - w ogóle go nie znam. Wygląda na to, że po imprezie postanowiłam - albo ktoś zrobił to za mnie, zważywszy na fakt, iż niczego nie pamiętam - przenocować u kogoś. Ale dlaczego jestem tu sama? Z przyzwyczajenia włożyłam rękę do kieszeni w poszukiwaniu tabletek na kaca. Jakież było moje zdziwienie, gdy znalazłam tam karteczkę z napisanymi starannym pismem słowami:

Znajdź kasetę.
 
    Nie ukrywam, że na początku mój mózg nie zrozumiał polecenia. Wzięłam dwie tabletki na kaca i połknęłam je bez popijania. Rzuciłam się na cudze łóżko, próbując znów zasnąć, ale nie - przypomniało mi się o karteczce i przeczytałam ją ponownie. Potem jeszcze raz i jeszcze i jeszcze.

    - Okej - powiedziałam do siebie, przeciągając litery. - Poszukam... - Zajrzałam pod łóżko, do dziwnego kufra, na regał i biurko. W końcu obeszłam duże łoże i zauważyłam leżącą w kącie kasetę. Widniał na niej trudny do odczytania napis, mówiący, abym ją przesłuchała. Włożyłam więc znalezisko do stającego na biurku magnetofonu i, z pewnym przestrachem i zniecierpliwieniem, nacisnęłam Play.

    - Witaj, Anabeth. Nazywają mnie Lalkarzem. Chcę z tobą zagrać w grę - rozległo się w pokoju. Ciarki przeszły mnie po plecach. - Jesteś zamknięta w domu z wieloma pokojami. W każdym z nich czekają na ciebie wyzwania. Przybliżą cię one do wolności, jednak aby je zaliczyć będzie trzeba zaryzykować życiem.
   
    Miałam wrażenie, że jakiś chłodny wiatr wdarł się do pokoju i muska swymi palcami moje ciało, przyprawiając mnie o dreszcze. Usiadłam, ponieważ doszłam do wniosku, że jeżeli dłużej będę tak stała to zemdleję. Głos mówił dalej.

    - Teraz jesteś w jedynym bezpiecznym pokoju - w twoim pokoju. Codziennie znajdziesz w nich niewielkie prezenty. Zrobiłem je w formie marionetek. Zabawne, prawda? Dziś w pokoju jest pięć marionetek. Spróbuj je znaleźć.

    Na te słowa ocknęłam się z pewnego amoku, który mnie opanował. Wolno wstałam z krzesła. Zobaczyłam cztery marionetki w całkiem widocznych miejscach. Widziałam je już wcześniej, ale nie zwróciłam na nie specjalnej uwagi. Wzięłam tą, która leżała najbliżej i... oderwałam jej głowę. Z wnętrza wysypały się trzy miedziane żetony. Odłożyłam je na biurko, a lalkę rzuciłam na podłogę. Zrobiłam tak samo z dwoma kolejnymi. W czwartej jednak nie znalazłam żetonów, tylko dwa białe pióra. Gdy je wyciągnęłam, wzleciały troszkę do góry i rozpłynęły się w powietrzu. Dostrzegłam powieszone na ścianie jakby okrągłe, płaskie akwarium, którego dno właśnie napełniło odrobinę zielonej wody. Uniosłam brwi i podeszłam do okręgu. Zapukałam w szybkę - była szklana. Poczułam znów ten dziwny powiew i doszłam do wniosku, że lepiej szukać marionetek, niż przyglądać się akwarium. Akwarium bez rybek. Znalazłam ostatnią lalkę, w której znajdował się zastrzyk i znów usłyszałam głos Lalkarza.

    - Brawo, Anabeth. - Zdziwiłam się, że nagranie wiedziało, że już skończyłam. - Dziwisz się, że magnetofon nadal mówi, a ja wiem, że znalazłaś wszystkie marionetki? - Przez głowę przemknęło mi całkiem uzasadnione pytanie: Skąd wiedział? - To proste: zainstalowałem w nim nadajnik, a w pokoju jest kamera, jeśli jeszcze nie zauważyłaś. - Chciałam zaprotestować, nie zgodzić się na podgląd, ale nim zdążyłam otworzyć usta, znów zabrzmiał głos z magnetofonu. - Kamery zainstalowane są we wszystkich pokojach w domu, więc cały czas będę miał cię na oku. Nie próbuj ich zniszczyć, bo mogę się zdenerwować.

    - Też mi groźba - powiedziałam wściekła. Magnetofon przyjął moje słowa ze stoickim spokojem.

    - Będziesz potrzebować pewnych rzeczy, dlatego umieściłem w pokoju automat. Przyjmuje żetony: miedziane i złote. Kilka miedzianych już znalazłaś w moich marionetkach. Za przechodzenie prób otrzymasz ich więcej. Złote trudniej jest zdobyć, jednak na początek też ci je dałem. Spróbujesz coś kupić? - Niby było to pytanie, ale zabrzmiało jak rozkaz. Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do automatu, stojącego w kącie. Leżało na nim dziesięć złotych żetonów. - Na początek przyda ci się jedzenie i lekarstwa. Spróbuj kupić apteczkę.

    Nie wiedziałam za bardzo jak się do tego zabrać. Z boku było jakieś pokrętło, a obok wajcha. Trochę nimi pokręciłam, aż w okienku pojawiło się białe pudełko z czerwonym krzyżykiem - z pewnością apteczka. Wrzuciłam żetony i otworzyła się klapka, z której wypadł mój zakup.

    - Dobrze. Zamknij automat i możemy kontynuować. W twoim pokoju stoi skrzynia na przedmioty. Możesz w nim przechowywać wszystko, co znajdziesz w domu. Na przykład apteczkę i zastrzyki, które znalazłaś w marionetkach. A propos, włożyłem do skrzyni coś ciekawego. Chcesz zobaczyć? - Miałam już dość jego bezsensownych pytań. Otworzyłam skrzynię, a w niej znalazłam pióro. Było znacznie większe niż pozostałe, znalezione w marionetkach, i nie rozpływało się w powietrzu. - Pióro - symbol wolności - wyjaśnił Lalkarz. - A ona jest ceniona w tym domu ponad wszystko. Teraz masz niewiele punktów wolności, jednak gęsie pióro pomoże ci je zdobyć. Użyj go.

    Mimowolnie spojrzałam na szklane akwarium zawieszone na ścianie. Poziom wody podniósł się zaraz po wyparowaniu tamtych piór. A pióro to symbol wolności. Wyglądało na to, że tam jest pokazane jak daleką drogę już przeszłam. Sprytne, przyznałam i skierowałam mój wzrok ku dnie skrzyni. Wzięłam w dłonie gęsie pióro, a ono wyparowało. Jednak wody w akwarium nie przybyło.

    - Świetnie - powiedział Lalkarz. - Teraz przez pewien czas będziesz otrzymywać więcej punktów wolności za przechodzenie prób. Kiedy zbierzesz ich wystarczająco dużo, przejdziesz na kolejny poziom wolności. Czas na pierwszą próbę. Zamknij skrzynię.*


    Gra dopiero się rozpoczyna...


 ------------------------------------------------

 * Słowa Lalkarza są skopiowane z gry. Pominęłam tylko jeden fragment, który nie pasował do opowiadania.